czwartek, 12 lutego 2015

Nietykalni?


Najwyższa Izba Kontroli może sprawdzić niemal wszystko i wszystkich. Piszę niemal, bo mamy w Polsce instytucję, której kontrolerzy ruszyć nie mogą. To kierowana przez Andrzeja Jakubiaka Komisja Nadzoru Finansowego.

Na początku lipca w mediach gruchnęła sensacyjna wieść: NIK kontroluje prawidłowość nadzoru KNF nad Kasą Stefczyka. Rzecznik Izby podkreślał, że to kontrola rozpoznawcza, po której ma być przeprowadzona kontrola systemowa, sprawdzająca jakość nadzoru nad różnymi podmiotami spółdzielczymi.

Informacja o wejściu kontrolerów do KNF była oczywiście dobrą informacją. Nadzór nad Kasą Stefczyka jest bowiem prowadzony w sposób co najmniej dziwny. Gdybym chciał wyrazić rzecz bez ogródek, powiedziałbym, że KNF zamiast nadzorować po prostu nas nęka. Przewodniczący Jakubiak odpowiedziałby pewnie, że to zwyczajowe, nie nacechowane osobiście, stuprocentowo bezstronne i dwustuprocentowo apolityczne działania najlepszych w kraju profesjonalistów.

Miałem nadzieję, że kontrola NIK w sposób fachowy i obiektywny odsłoni prawdziwy obraz nadzoru nad Kasą Stefczyka. Tym bardziej, że kierowana przez dawnego ministra rządu Tuska Krzysztofa Kwiatkowskiego Izba potrafiła, wbrew obawom opozycji, wielokrotnie ujawniać fakty niewygodne dla władzy i jej instytucji. Niestety, bardzo szybko okazało się, że tym razem NIK jest bezradna. Od kontroli odstąpiono. Dlaczego? KNF „zgłosiła wątpliwości odnośnie dostępu kontrolerów NIK do tajemnic ustawowo chronionych ustawą o SKOK”.

Przypomnę (obszerniej pisałem o tym tutaj: http://prawdaokasie.blogspot.com/2014/12/mentalnosc-knf-mentalnosc-kalego.html), że ta sama KNF nie ma żadnych oporów, by publikować szereg danych o kasach, by kreślić z rozmachem schematy powiązań kapitałowych „spółek systemu SKOK” ; że do prasy dziwnym trafem wciąż przeciekają zmanipulowane, acz oparte na prawdziwych dokumentach dane dotyczące naszego sektora. Kiedy trzeba te same dane dać państwowym kontrolerom, Komisja nagle ma wątpliwości. Kontrolerzy zaś nie bardzo chcą drążyć temat i po prostu odstępują od działań. Dziwne, prawda?

Informując o przerwaniu kontroli w KNF przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli zapowiadali „gruntowną analizę przepisów przesądzających o możliwości sprawnego przeprowadzenia badań tego rodzaju w przyszłości”. Chciałbym publicznie zapytać, czy ową analizę udało się już przeprowadzić? Czy skontrolujecie Państwo porządnie instytucję, od której zależą oszczędności milionów Polaków? A może Andrzej Jakubiak i jego ludzie rzeczywiście należą do kasty nietykalnych?


wtorek, 3 lutego 2015

List w sprawie normalności


- Jest pełna mobilizacja co do tego, by zacząć słuchać Polaków – ogłosiła obejmując urząd premiera RP pani Ewa Kopacz. W ramach tej mobilizacji poszła się fotografować do Vivy, ustami ministra Arłukowicza rugała lekarzy a następnie (zostając „polską Thatcher”) podpaliła Śląsk, by w błysku fleszy „bohatersko” go ugasić (przestając być „polską Thatcher”). Dużo w tym wszystkim było szumu i wpadek, bardzo mało zapowiadanego „słuchania” rodaków. Zdecydowanie za mało, jak na z górą cztery miesiące rządów.

Mam jednak dla Ewy Kopacz dobrą wiadomość. Nadarza się kolejna okazja, by Polaków wysłuchać. Mówię o członkach i sympatykach Kasy Stefczyka oraz ruchu spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Prowadzona przez nich oddolna akcja protestu przeciwko traktowaniu polskich instytucji finansowych nabiera rozpędu. Do dzisiaj pod petycją i listem do Ewy Kopacz podpisało się w sumie blisko 25 tysięcy osób. Jestem po ludzku dumny, że tak wielu Polaków staje w obronie instytucji, w której mam przyjemność pracować, zwłaszcza, że trudno mi przypomnieć sobie, by ktokolwiek kiedykolwiek bronił na przykład swojego banku.

Czego się domagają nasi członkowie? Najkrócej rzecz ujmując: normalności.

Normalne jest bowiem wprowadzanie prawa, które służy rodzimej gospodarce, a nie ją rozwala. Normalne jest uczciwe, równe traktowanie wszystkich obywateli i podmiotów gospodarczych. Normalne jest wreszcie to, że organy państwa działają w zgodzie z dobrymi obyczajami, zaś ich przedstawiciele kierują się interesem Polaków, a nie własnym widzi mi się i pielęgnowanymi latami fobiami.

Członkom Kasy Stefczyka tej elementarnej normalności brakuje. Państwo wprowadziło prawo, które destabilizuje nasz sektor. Ustawa o skok i późniejsze decyzje uzupełniające zdecydowanie zmieniły sytuację spółdzielczych kas – narzucono nam mnóstwo obowiązków, nie dając nawet ułamka odpowiedniego czasu na przystosowanie się do nowych realiów. Mamy być jak banki, jednocześnie nimi nie będąc. I na dodatek mamy się zmienić natychmiast. A jak się nie zmienimy, to przejmą nas „prawdziwe” banki. Gdzie tu równość? Gdzie zdrowy rozsądek?

Na dodatek na „opiekunów” spółdzielczych kas wyznaczono ludzi, którzy – to wrażenie graniczące z pewnością – po prostu nas nie lubią. Wystarczy prześledzić kilka ostatnich wystąpień przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka. Kreujący się na technokratę supernadzorca nie potrafi ukryć emocji. Podnosi głos, szydzi, żwawo gestykuluje - śmieszy, tumani, przestrasza. No i niech nas nie lubi, jego sprawa. Niech bardziej ceni banki, żyłujące Polaków do ostatniej złotówki, niech uważa spółdzielców za nieuków i siermiężnych facetów, którzy nie odnajdują się na salonach. Tylko niech, na miłość boską, Andrzej Jakubiak gardzi ponad dwumilionową rzeszą ludzi prywatnie, jako Andrzej Jakubiak, nie zaś jako Andrzej Jakubiak - prezes Komisji Nadzoru Finansowego…

Ewa Kopacz jest bezpośrednim zwierzchnikiem KNF,  jej podlegają ministrowie. I to ona, jak nikt inny, może wpłynąć, by ludzie ci (tworzący przecież coś, co nazywa się „państwem polskim”) zaczęli działać normalnie.

Dlatego zwracam się do pani Kopacz z prośbą, by się zmobilizowała i przeczytała, co piszą do niej członkowie Kasy Stefczyka. Jeśli w napiętym grafiku szefa rządu znajdzie się kilka chwil na sporządzenie odpowiedzi – będzie nam wszystkim bardzo miło.